Już dwa miesiące minęły w samoizolacji z powodu Covid-19. Nie wydaje się to długo, ale kiedy spojrzysz głębiej, był to długi i trudny okres dla każdego z nas. Musieliśmy przystosować się do nowej rzeczywistości, dystansu społecznego i samoizolacji oraz nauczyć się radzić sobie z naszymi uczuciami strachu i niepokoju.
Dla mnie to był emocjonalny rollercoster. Zaczęło się od nieokiełznanej chęci robienia rzeczy, na które nigdy wcześniej nie miałam czasu. Potem ogarnęło mnie poczucie obojętności na wszystko, aż w końcu poczułam ogromny kryzys…
Przebywanie w izolacji społecznej przez tak długi czas jest tak niezwykłe, że skłoniło mnie do refleksji nad wieloma aspektami mojego życia.
Przebywanie w domu przez cały czas z mężem i dzieckiem może być męczące
i denerwujące. Ale są też dobre strony tej sytuacji. Mam wrażenie, że zanim skończy się ten niepożądany czas pandemii, nauczę się o sobie nowych rzeczy.
Z pewnością nie była to dla mnie strata czasu, chociaż czasami mogło się tak wydawać…
10 lekcji, których nauczyłam się w okresie samoizolacji:
1. Zdałam sobie sprawę, że mogę szybko dostosować się do nowej sytuacji. Na początku myślałam, że zwariuję bez przedszkola dla mojego dziecka i bez spotkań z przyjaciółmi. Tak się nie stało. Nadal żyję i mam się dobrze! Jestem dość dobrze zorganizowaną osobą. Zaplanowałam dzienny plan dla mojej rodziny, z czasem przeznaczonym na treningi dla siebie i mojego męża, a w tym trzy wspólne domowe posiłki. To prawda, każdy dzień wygląda tak samo, ale sprawdza się w przypadku mojej rodziny, zwłaszcza mojego trzyletniego dziecka, które po prostu potrzebuje solidnej codziennej rutyny.
2. Ćwiczenia w domu, nawet z synem, dają mi ogromną przyjemność, a także siłę fizyczną i psychiczną. Stało się to stałym punktem mojego dnia. Godzina treningu zamiast kawy wydaje się bardzo zdrowym nawykiem, prawda?
3. Prawie całkowicie przestałam zamawiać jedzenie na wynos. Codziennie gotuję świeże, zdrowe, wegańskie posiłki. Poszerzam swoje kulinarne horyzonty, czerpiąc inspiracje z blogów kulinarnych. Rezultatem jest zdrowa i zbilansowana dieta.
4. Nie wyrzucam już jedzenia. Staram się wykorzystać wszystko, co mam w lodówce, by jak najmniej chodzić na zakupy spożywcze. Staram się zaplanować, co ugotować kilka dni wcześniej i zrobić listę zakupów. Nie kupuję produktów, których nie potrzebuję i unikam kompulsywnych zakupów.
5. Przestałam kupować nowe ubrania i buty, ponieważ zdałam sobie sprawę, że mam ich wystarczająco. Szczerze mówiąc, nie mam też żadnych specjalnych okazji, na które mogłabym się stroić.
6. Nauczyłam się przymykać oko na małe rzeczy, takie jak bałagan w moim mieszkaniu, sterta prania, farbowanie włosów lub pozwalanie synowi na obejrzenie kolejnej kreskówki. Przestałam być perfekcjonistką.
7. Zrozumiałam, że można robić nic. Nie muszę być cały czas produktywna. Naprawdę cenię chwile z moim synem, kiedy rano leżymy razem w łóżku, bawimy się i przytulamy. Po prostu nie spieszymy się nigdzie. Doceniam bardzo takie chwile bez pośpiechu.
Chciałam też podzielić się refleksjami z czasu spędzonego w izolacji społecznej z moim małym synkiem:
8. Nauczyciele to super bohaterowie, a ich największą siłą jest cierpliwość.
9. Moje spotkania wideo mogą być ważne, ale nie tak bardzo, jak mój syn pokazujący nową zabawną minę, którą odkrył (i będzie próbował pokazać wszystkim uczestnikom spotkania).
10. Samoizolacja z dzieckiem w domu może być wyzwaniem, ale oznacza również, że w ciągu dnia dostaję o wiele więcej uścisków i buziaków – a to mnie bardzo cieszy!