Jako imigrantki w Niderlandach szukające pracy, klientów dla własnego biznesu lub partnerów dla naszych projektów, wiele z nas stanęło przed wyzwaniem, w biznesie znanym jako rebranding. Dla niektórych jest to ekscytująca okazja do ponownego odkrycia siebie, a dla niektórych (jak ja) wywołujący lęk proces przybierania różnych masek i sprawdzania, co działa.
Początkowo koncepcja marki osobistej, która zakłada używanie taktyk budowania wizerunku i stosowania ich wobec ludzi, wydawała mi się dość redukcjonistyczna. Traktowanie siebie jako marki sprawiłoby, że stałabym się mniej autentyczna jako osoba. Stałabym się przebiegłą profesjonalistą z równowagą między życiem zawodowym a prywatnym, co wydaje się być dla mnie nie do zniesienia.
Ale branding osobisty nie musi być nieuczciwy. Spotykając ludzi sukcesu, którzy są najlepsi w swojej dziedzinie, a mimo to pozostają „sobą” – to znaczy są uczciwi, szczerzy, a przede wszystkim udzcy – sprawiło, że uwierzyłam, iż przestrzeganie kilku zasad komunikacji i autoprezentacji jest prawdopodobnie najlepszym pomysłem, by zrobić trwałe wrażenie.
Dobierz odpowiednie słownictwo
Słowa, których używamy, mają ogromne znaczenie w tym, jak postrzegają nas inni ludzie. Podczas naszych warsztatów „Po prostu mówię… Jak kobiety podważają swoje kompetencje i co z tym zrobić” zorganizowanych przez PPW, Magdalena Bracco mówiła o tym, jak małe słowa, takie jak „przepraszam” lub „po prostu”, odbierają siłę temu, co mówimy. Niektóre słowa, których używamy, nie są nawet takie nieistotne. Jedna z moich koleżanek w pracy, mimo że jest inteligentną kobietą, czasami przerywa spotkanie, by zadać „głupie pytanie”. Po takim preludium przyłapuję się na myśli, że oczekuję, że pytanie rzeczywiście będzie głupie i nastawiam się na szukanie w nim braku sensu.
Podobnie jak w marketingu, wybranie odpowiedniego słownictwa oddziałującego na naszych odbiorców jest najważniejsze. Rozmawiając z moim menedżerem, który oczekuje konkretnych danych, unikam używania niejasnych zwrotów, takich jak „większość” i „duży procent”. Rozmawiając z organizacją non-profit, pojęcia takie jak „ROI” i „marża” prawdopodobnie nie pomogą mi zdobyć ich serc. Mówienie w języku rozmówcy i odwoływanie się do jego wartości jest najlepszym sposobem na nawiązanie z nim kontaktu, znalezienie wspólnej płaszczyzny i zbudowanie wzajemnego zaufania.
Co najważniejsze, wybrane przez nas słowa mają wpływ na to, jak postrzegamy siebie samych. Jak mówi słynna terapeuta i autorka Marisa Peer: „Twoje myśli Cię uzdrowią lub zabiją”. Historie, które opowiadamy sobie o tym, że nie jesteśmy wystarczająco dobre, mądre lub profesjonalne, nie tylko emanują tę konkretną wiadomość do otoczenia, ale znacznie ograniczają nasze możliwości – same ustawiamy sobie zbyt nisko poprzeczkę.
Porzuć nawyki, które Cię ograniczają
Zmień sposób komunikacji
Co możesz zrobić, aby przestać skupiać się na drobnostkach i sięgnąć gwiazd? Zmiana języka, którego używasz w kontakcie z innymi i ze sobą samą, to tylko pierwszy krok. Podczas majowych warsztatów PPW również Alena Hielema podzieliła się różnymi taktykami na temat „Przełamania nawyków, powstrzymujących Cię od rozwoju”.
Pokonaj złe nawyki
Patrząc na listę nawyków, które powstrzymują nas przed osiągnięciem celów, z pewnością zdałam sobie sprawę, że miałam co najmniej kilka z nich. Na przykład syndrom Kopciuszka to trafnie nazwane oczekiwanie, że inni zauważą i wynagrodzą moje osiągnięcia. Zajęło mi trochę czasu, aby uświadomić sobie, że nikt nie mieszka w mojej głowie (poza mną), więc jeśli nie przyznam się głośno do moich osiągnięć, na zawsze pozostaną tajemnicą. Pochwal się czymś, gdy czujesz, że to dla Ciebie ważne osiągnięcie.
Perfekcjonizm
Perfekcjonizm jest kolejnym z moich nawyków, które mnie ograniczają, zarówno w pracy, jak i życiu prywatnym. Jak potwierdziłyby moje niezliczone niepublikowane opowiadania, z pewnością jeszcze go nie pokonałam. Ale obiecałam sobie, że będę ćwiczyć tę umiejętność jak mięsień i stosować podejście „lepiej zrobione niż idealne” do wszystkiego – od dużych projektów w pracy po prozaiczne czynności, takie jak sprzątanie kuchni. Bardzo wyzwalające było uświadomienie sobie, że każde twórcze przedsięwzięcie wymaga wielu iteracji, aby osiągnąć swój pełny potencjał, a pierwszy z nich jest zawsze szkicem. Swoje cele osiągamy tylko poprzez próby, a plany „niewystarczająco doskonałe” w naszych szufladach biurkowych nigdy nie ujrzą światła dziennego.
Bądź autentyczna
Perfekcjoniści często starają się być dobrzy we wszystkim, w rezultacie tworząc obraz osoby, którą nie są naprawdę. Mam dla ciebie wiadomość… różnica między Twoją prawdziwą twarzą a tym, co próbujesz pokazać na zewnątrz, jest bardzo widoczna. Przypomnij sobie, ile razy już po pierwszym spotkaniu mogłaś ocenić czy czyjeś zachowanie jest autentyczne i szczere czy wymuszone?
Czy jest więc sposób, aby świadomie stworzyć własny wizerunek, nie sprawiając by był nieautentyczny? Powiedziałabym, że pierwszym krokiem jest rzetelna ocena swoich mocnych i słabych stron oraz porzucenie ambicji opanowania rzeczy, które nie przychodzą ci naturalnie. Zamiast tego skup się na swoich talentach, ponieważ już one sprawiają, że jesteś wyjątkowa. A reszta? Zawsze możesz poprosić o pomoc. Wszyscy mamy tak różnorodne umiejętności, że na pewno znajdzie się ktoś, kto nie tylko zrobi to lepiej od ciebie, ale też to pokocha.
A przede wszystkim nie bój się wrażliwości. Cytując niesamowitą badaczkę Brene Brown: „wrażliwość nie jest oznaką słabości, ale siły do bycia odważnym pomimo strachu”. Pamiętaj, że ludzie ufają i zadają się z tymi, którzy otwarcie i dumnie pokazują swoją ludzką stronę.